piątek, 28 listopada 2014

Chapter One 

Właśnie kończyłam pakowanie swojej ostatniej torby z rzeczami. Po paru minutach skończyłam i wtedy zniosłam wszystkie torby na dół. "Mamo, kiedy jedziemy?" zapytałam się mamy i poszłam do już pustego salonu. "Za 15 minut wychodzimy." powiedziała więc postanowiłam że zadzwonię do Lily

"Hej, za 15 minut jadę przyjdziesz się jeszcze na te parę minut?"
"Hej, zaraz będę." po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i szybko poszłam otworzyć. Otworzyłam i w drzwiach stała Lily gestem ręki zaprosiłam ją do środka.
"I co to twoje ostatnie minuty tutaj 
Kanadzie  wyjeżdżasz do nowego miasta,"
"Niestety, będę tęsknic za Kanadą ale wiesz jak jest."
"Wiem,ale mam nadzieje że nie tylko za Kanadą ale tez za mną." powiedziała i wskazała na siebie. 
"A co  myslałas? Mam nadzieje że będziemy gadac chociażby na Skype." powiedziałam i po chwili rozległ się dźwięk klaksonu taxi.
"Susan jedziemy" krzyknęła mama.
"Chodzę," powiedziałam i wzięłam walizki i wyszłam przed dom, i podałam moje walizki kierowcy.Spojrzałam na mamę, przyjaciółke i dom. Bede tęsknic za tym miejscem za wszystkim , za świeżym powietrzem, zapachem skoszonej trawy w parku, ciepłym wiatrem. 
"To co, muszę jechać." powiedziałam ze łzami w oczach i przytuliłam przyjaciółke.
"Masz do mnie zdzownic jak będziesz na miejscu. Pamiętaj o mnie." powiedziała zcisnea moją rękę i podała mi coś. 
"L-Lily ja niemoge." powiedziałam i spojrzałam na nasze zdjęcia i pierścionek z literką L.
"Bo ty nie możesz, ty musisz."powiedziała usmiechneła się i przytuliła mnie ostatni raz.
"Patrz j mam taki sam ale z literką S." powiedziała wskazując na palec. Usmiechnełam się przez łzy i włożyłam swój po czym pocałowałam ją w oba policzki.
"Dziękuje za te wszystkie lata, upadki i nie chodzenie do szkoły" zasiałam się " Za wszystkie kłutnie i obrażenia, za wszystkie dni spędzone razem, po prostu z wszystko Lily, zawsze będziesz w moim sercu, na palcu i biurku." znów się zasmiłam. "Ty też, pamiętaj o mnie widzimy się nstępnyjm razem na Skype? Hah, dobra twoja mama i taksówkarz  się niecierpliwą pa." powiedział i przytuliła mnie po czym wsiadłam do taksówki i zaczełam jej machac jak wyjechalismy  z ulicy dopiero teraz do mnie dotarło że opuszczam to wszystko, cóż ale w końcu trzeba zacząc nowe życie. Po mniej więcej 45 minutach bylismy na lotnisku, czekałysmy jeszcze pare minut i znalezłysmy się w samolocie, po zajęciu miesc po paru minutach zasnełam. 
"Susan, wstwaj zaraz będziemy na miejscu." powiedziła kiedy patrzałam przez oknow n te wszystkie drzewa, duże domy kture z takiej wyskosci były wielkosci mrówek i te wszystkie chmury kture wyglądały jak wata. 
"Ktura godzina?." spytałam i spojrzałam mame.
 "Za dziesięc 4 za 15 minut będziemy już na lotnisku i przyjedzie po nas wujek." powiedziała lekko się usmiechając, spojrzałam na palec na kturym był pierscionek po chwili usmiechjąc się. Spojrzałam przez okno mysląc o tym że za pare minut będę tu mieszkała. Za tydzien ide do nowej szkoły bo wujek wszystkim się zają wynaja dosyc durzy dom jak na nas dwie. Ale kto wie może mama po tym jak tata od nas odszedł (dupek) się pozbiera. To dltego przyjechałysmy do LA, żebym ja a w szczególnosci mama. Po chwili wylądowalismy na lotnisku. Wyszłaysmy wraz z mamą z samolotu i poszłysmy po bagaże poczym mama zadzwoniła do wujka i spytała sie gdzie się znajduje. Poszłysmy na parking i tam stał on. Mój wujek we własnej osobie, dawno go niewidziałam, tyle co przez skypa ale to niewynagrdzi tego straconego czasu. Wujek stał sam bez cioci i mojego kuzyna ktury był rok starszy i mała kjuzynka ktura miała 6 lat. Podbiegłam szybko do niego przytuliłam. 
"Hej mała, no wsumie nie taka mała. Ale wyrosłaś wow ostatnim razem widziałem cie z dobre 5 lat temu."
"Hej ty też hmm postarzałes się." powiedziałm i się zasmiałam.
"John, tyle lat." powiedziała mama i rozłożyła ręce a ja się odsunełam. 
"To co jedziemy do nas a puzinej pokażemy wam nasz dom." powiedział i wsadził nasze bagaże do środka i wsiedlismy do auta. Po paru minutach bylismy na miejscu. Przed nami był  ogromny dom. Wujek wziął bagarze  i powidzał zebysmy już szły a on zaraz przyjdzie. Więc podeszłysmy do domu na przeciwko nas i zapukałysmy, i otworzyła nam ciocia z usmiechem naa twarzy.
"Kim Susan." powiedziała i nas przytuliła. 
"Kim tak długo cię niewidziałam, wow ale wyładaniałas. A ty Susan taka śliczna i duża uhu pewnie chłopacy się za tobą oglądają?" 
'Ciocia, z ciebie też niezła laska." powiedziałam smiejąc się
"No Khloe dłogo cię niewidziałam. Schudłas? " zasmiałysmy się.
"Cole Clary Ciocia Kim i Susan przyjechały.
"Susan?!" krzykneła mała i podbiegła do mnie wulając się we mnie. 
"Hej mała ale wyrosłaś." powiedziłam dając jej buziaka.
"Hej Sus, ale ty  duża ale i tak mniejsza ode mnie. powiedział smiejc się.
"Haha bardzo smieszne, Cole ty jak zawsze się niezmieniłeś. Jestes taki sam jak zawssze." powiedziałam i poczochrałam mu włosy ręką. Po paru minutach przyszedł wujek z bagarzami. 
"Cole może oprowadzisz Susan po okolicy pokażesz jej park i wogule?
"Okej chodz." powiedziałi poszedł załorzyc buty po czym  zrobłam to samo. Wyszlismy i po paru minutach  smiejąc się bylismy w parku. Były rampy moje dawne hobby jak jeszcze Cole mieszkał w Kanadzie to jeździlismy zawsze razem. Rampy były zajęte przes 3 chłopaków. Chyba znali się z Cole'm bo po chwili do nich podeszlismy.
"Siemnko co wyrwałes nową dupe?" Zaptał blondyn.
"Hej, to jest moja kuzynka Susan przeprowadziła się tutaj z jej mamą. Susan to są Ansel, Christian i Justin." Przywitałam się ze wszystkimi ale moją uwage przykół Justin. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz